sobota, 23 listopada 2013

Fly

Odrywam się od świata. Lecę.

Czuję wolność, po raz pierwszy w życiu tak w pełni.

To niewiarygodne, wiesz?

Czuję, że mogę wszystko.

Moje dłonie, kołyszące się lekko od pędu wiatru, jakby machały na pożegnanie.

Moje usta wydają się spierzchłe nie od wiatru, a od naszych pocałunków, których było tak wiele.

Moje oczy przesłonięte łzami od wiatru - ale równie dobrze mogą być take od śmiechu. Od szczęścia, którego było tak wiele.

Lecę. Pokonuję granice.

W moich uszach szumi wiatr, dając złudzenie Twojego głosu.

Obracam się plecami do ziemi, a podrywający mnie wiatr sprawia wrażenie Twoich ramion, które mnie tulą.
Zamykam oczy, zasypiam.

Czuję się bezpiecznie, jakbym leżał wtulony w Ciebie na naszym łóżku.

Nie ma czerwonej plamy na chodniku. Nikt nie słyszał cichego upadku i gruchotu kości. Nie ma policji, dziennikarzy, karetek.

Jestem ja, pogruchotany, bezwładny, wbity w ziemię z lekkim uśmiechem na wargach.

A mimo to, wstaję i chwytam Twoją dłoń, proszącą mnie do nieskończonego tańca.

Przecież powiedziałem. Teraz mogę wszystko.

Pamiętasz? Nic się nigdy nie kończy... W głębokim śnie.

- Co byś zrobił, gdybym dzisiaj umarł? 
- Umarłbym jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz